Znacie to dobrze: jest sobota, w końcu można pospać dłużej niż do 6.00, ale tym razem się to nie uda. Syn ma ważny turniej, na którym trzeba go wspierać. Już od pierwszego gwizdka sędziego jesteście zaangażowani w grę, to znaczy w grę syna… Mobilizujecie, dopingujecie, a nawet podpowiadacie co powinien zrobić w momencie, gdy ma piłkę. Macie dobre chęci, niestety to błąd. Dlaczego? Oprócz, krzywych spojrzeń Trenera jest jeszcze coś ważniejszego.

 

Zacznijmy od początku. Każde działanie na boisku, które widzimy u naszego syna podczas gry to tylko efekt końcowy pracy poznawczej, która zachodzi w jego głowie. W każdej sekundzie dociera do niego ogromna ilość informacji (za pomocą zmysłów), z których to następnie musi wyszukać tylko te najbardziej istotne, które pomogą mu ocenić daną sytuację, np. gdzie jest piłka, gdzie jest przeciwnik, jak ustawiony jest bramkarz itd. Na podstawie tych bodźców oraz wiedzy jaką posiada następuje podjęcie decyzji co powinien zrobić – na samym końcu jest jeszcze wykonanie tej decyzji czyli ruch, który jest już dla wszystkich widoczny. Jak można zauważyć, praca umysłowa jest równie ważna na boisku, co samo wykonanie. Zatem co się dzieje gdy ktoś podpowiada mu co ma zrobić? Zazwyczaj reaguje bardzo szybko, pomija cały proces podejmowania decyzji, bo decyzja została już podjęta – niestety nie przez niego. Podaje, strzela, drybluje – czasem nawet skutecznie, lecz nie uczy się… Nie rozwija procesu „myślenia”. To tylko przykład, gdy podjęta decyzja na boisku okazuje się słuszna. Zazwyczaj natomiast nasze – rodziców podpowiedzi są błędne np. wybij, strzelaj, nie kiwaj… Wtedy szkoda jest podwójna. Ponieważ nie dość, że podjęliśmy decyzje za syna, to w dodatku uczymy go złego nawyku. Poza tym takie podpowiedzi bardzo często są niezgodne z tym, co przekazuje im Trener. Czy zatem rodzic podczas meczu powinien być cicho, nie dopingować? To zależy, ponieważ jeżeli nasz doping opiera się na komunikatach „dasz radę”, „nie podawaj się”, czy „następny razem się uda” –  wtedy taka informacja zwrotna pełni funkcję motywacyjną i może być kluczowa w sytuacji gdy jest ciężko – przegrywamy lub tracimy siły. Poza tym nagradzanie po dobrym działaniu, takie jak: „brawo, super, świetnie” będzie powodować tzw. „wzmocnienia” i nasz syn, podświadomie będzie chciał to powtórzyć.

 

Pamiętajmy, że im nasz syn będzie starszy, tym oczekiwania boiskowe będą rosnąć. Sytuacja podczas meczu będzie wymagała od niego podejmowania decyzji w ułamku sekundy, a później równie dobrego wykonania. Spójrzmy na proces treningowy jako na długą drogę, której nie można pokonać nie idąc na skróty.

 

Sebastian Neska